Każdy z nas w swoim życiu musi podjąć parę ważnych decyzji. Niektórzy więcej, inni mniej. Jedni takiego, inni innego kalibru. Jednak jest parę takich momentów, w których każdy z nas się kiedyś znajdzie. Takich, kiedy powinien zawalczyć o swój własny wybór i pozwolić sobie na popełnianie błędów i zmianę decyzji. Bo nie ma sytuacji bez wyjścia - są tylko takie, w których albo go nie widzimy, albo uznajemy je za zbyt trudne.
Pierwszą taką sytuacją jest wybór szkoły średniej. Jedni mogą uznać, że dobrą opcją jest technikum, inni że liceum. Jeszcze ktoś może stwierdzić, że nie ważne gdzie pójdzie, bo on wraz z zakończeniem obowiązku szkolnego planuje rzucić to wszystko. Owszem, to jaki profil kształcenia wybierzesz ma wpływ na Twoje późniejsze życie. Ale nie określa od razu jak ono się potoczy.
Wybierając szkołę każdy patrzy na inne aspekty - czy jest łatwo, czy ciężko, czy jest najlepsza w powiecie, czy oferuje profil, który nas interesuje, czy koleżanki/koledzy tam idą. Mamy zupełnie różne priorytety, o czym warto pamiętać i co warto szanować. Możemy nie rozumieć tego, że nasi znajomi/dzieci/kuzyni wybierają daną szkołę, ale powinniśmy chociaż spróbować ich zrozumieć. Może nie chcą iść do najlepszego liceum w mieście, a do tego gorszego, bo jest bliżej domu? Może potrzebują być w szkole z kimś, do kogo mają zaufanie? Może czują wewnętrznie, że najbliższy jest im profil humanistyczny a nie matematyczny? A nawet jeśli uważasz, że wiesz co jest dla danej osoby lepsze, to czy nie lepiej pozwolić jej samej do tego dojść? Upierając się przy swoich racjach, obrażając wybory innych, czy też, jako rodzić, wręcz nakazując dziecku iść do danej szkoły/klasy można wzbudzić w nim gniew, a nawet nadwyrężyć jego zaufanie. Co z tego, jeśli wybiera ze względu na znajomych i podejrzewasz, że potem zmieni zdanie - daj mu się nauczyć na własnych błędach. Tak naprawdę nawet będąc na profilu humanistycznym może się przepisać na matematyczny, albo zdać rozszerzoną maturę z matematyki przy odrobinie zaparcia (bądź na odwrót - sama jestem przykładem). Ale fakt, że otrzyma od Ciebie zaufanie i wolność wywoła świadomość tego, że naprawdę dorasta i może mieć wpływ na własne życie, a także poczucie, że cokolwiek zrobi będziesz go szanował, jego decyzje i trwał po jego stronie - dotyczy to nie tylko rodziców, ale też przyjaciół czy rodzeństwa. Chyba wiesz jakie to uczucie dorastać, prawda?
Drugim "przełomowym" momentem w życiu jest matura - jeśli decydujemy się ją zdać. Od razu zaznaczę, że możliwe, iż egzaminy zawodowe pełnią podobną funkcję - nie wiem, nie znam się, nie orientuję się. Chętnie jednak poczytam o tym w Waszych komentarzach!
Matura. Część osób zapewne od razu ma w głowie slogan "Matura to bzdura" dość często funkcjonujący w naszym społeczeństwie. Osobiście po zdaniu matury też zaczęłam go używać i tak uważać. Stałam się również tym wkurzającym dla przyszłego maturzysty człowiekiem, mówiącym, że nie ma się co bać, bo przecież ten egzamin to pestka! Byłam, zobaczyłam i przeżyłam. No właśnie... tylko czemu zapomniałam jak to było? Dla człowieka, którego ostatnie 3 (czy teraz 4) lata upłynęły z tekstami nauczycieli nad uchem, matura rzeczywiście zdaje się być najgorszym koszmarem. Kogo nauczyciele nie straszyli maturą, nie mówili, że to najważniejszy egzamin w życiu, że zda go na pewno gorzej niż próbne (które zapewne nie poszły najlepiej, bo zazwyczaj są trudniejsze, poza tym czasem nawet nie ma przerobionego całego materiału przed nimi), że jak nie zacznie się uczyć to zgnije, nie dostanie się na żadne studia, a przez to jego przyszłość będzie katastrofą, niech pierwszy rzuci w tych przerażonych maturzystów kamieniem! Tak - to jest pierwszy prawdziwy egzamin, na który trzeba opanować dużą partię materiału, który ma jakieś znaczenie, bo jednak na jego podstawie zostaje się przyjętym na studia. Ale jest to również egzamin, do którego człowiek uczy się całe życie - wykorzystuje wiedzę z podstawówki, nie tylko z liceum. Tutaj również polecam to samo, co przy wyborze szkoły: podjąć decyzję o zdawanych przedmiotach samodzielnie, jak również pozwolić sobie na popełnienie błędu. Przecież "wrota do świetlanej przyszłości" nie zamykają się po zdaniu matury. Jeśli wynik nie jest satysfakcjonujący, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powtórzyć ten egzamin. Owszem, będzie trudniej bez kogoś, kto będzie wymagał przez następny rok, żeby jednak jakoś się przygotowywać, ale nie jest to niemożliwe! Warto pamiętać, że nigdy nie jest za późno: ani na zmianę, ani na powtarzanie egzaminu, a tym bardziej na naukę.
Trzecim momentem, dla tych, którzy podążą tą ścieżką, jest wybór studiów. Chyba najcięższy z wymienionych (przynajmniej ja mam takie doświadczenia). Jak, biorąc pod uwagę całą swoją wiedzę, wszystkie swoje umiejętności i wyobrażenia dotyczące przyszłości, wybrać czego chce się uczyć czy też co chce się robić w życiu? Jak to zrobić, nie mając, przynajmniej w większości, żadnego doświadczenia, pojęcia jak wygląda praca w różnych branżach? Jak podjąć tak ważną decyzję będąc tak młodym i niedoświadczonym? Jak nie ulec naciskom rodziny, znajomych, natłokowi informacji, które otrzymujemy na temat tego jacy specjaliści są potrzebni, co zmienia się tak szybko?
I znów powiem to samo. Nie ulegaj naciskom, słuchaj siebie samego i daj sobie popełnić błąd. Jeśli próbujesz zdecydować pomiędzy kierunkami, to wiedz, że na jakikolwiek nie pójdziesz, będzie prześladowała Cię myśl, że "tam mogło być lepiej". Będzie Cię nachodziła w ciężkich momentach - w sesji czy też walcząc z ospałością powiek na wykładzie. Jednak równie prawdopodobne jest to, że stwierdzisz, że jednak wybrany kierunek jest ciekawszy niż podejrzewałeś, idealnie spełnia Twoje oczekiwania czy też akurat wiadomo, że jest po nim praca. Tak samo jak przy wyborze szkoły średniej, tutaj każdy będzie kierował się czymś innym - przyszłymi zarobkami, pasją, ciekawością, ludźmi. I tak samo, a nawet bardziej ważną kwestią dla osób postronnych jest akceptacja. Nie jest łatwo wybrać zawód na przyszłość (chociaż i tak często studia nie mają z nim wiele wspólnego), zwłaszcza będąc tak młodym. Rady starszych oczywiście są pewnym źródłem, które może w tym pomóc. Jednak nie da się ukryć, że ostateczna decyzja powinna zostać podjęta w pełni przez Ciebie, bo to o Twoje życie toczy się gra!
Pofilozofowałam, jak to lubię nazywać. Chętnie poznam Wasze opinie na ten temat - piszcie komentarze!
Równocześnie tym, jakże bliskim memu sercu, tekstem chciałabym Was powitać, Drodzy Czytelnicy, na łamach naszego bloga! Owszem, jesteśmy roztrzepane. Może nie zawsze spełnimy Wasze oczekiwania. Ale zachęcam do zastanowienia się wraz z nami nad poruszanymi problemami, do zainteresowania się muzyką, filmami i książkami na nasz sposób, zobaczenia naszego punktu widzenia i przekazania swojego. Serdecznie zachęcam do pozostawiania komentarzy! Wręcz traktowania postów, jako grupy dyskusyjnej, gdzie każdy może wyrazić swoją opinię i poznać inny punkt widzenia. Pokażmy, że można kulturalnie rozmawiać, nawet na tematy trudne, a dyskusja nie zawsze oznacza kłótnie i wyzwiska!
A na koniec chciałabym powrócić do powyższego tekstu i przekazać tylko jedno: Mimo że podejmowanie decyzji nie zawsze jest łatwe, to warto je podjąć samodzielnie - korzystając z pomocy i doświadczenia innych, ale nie podporządkowując się im. W końcu nasze życie jest budowane przez nasze decyzje i nikt inni go za nas nie przeżyje.
Czekam na Wasze przemyślenia!
Suzanne
Komentarze
Prześlij komentarz