III.
Pamiętam,że kiedyś bardzo lubiłam słoneczne plaże,ciepło morza,rozgrzany do surowości piasek - szczególnie kiedy wszystkie zmysły łączyły te obrazy w jeden i mogłam wtedy odpłynąć niewidzialną łódką na daleki,daleki ląd.Z wiekiem jednak przypominam sobie też inny wymiar tamtych wyjazdów: sztormy - wielkie bałwany morskie spienione u naszych stóp,delikatny chłód płynący od granatowo-szarego horyzontu,ciemna otchłań zalewająca stopy maleńkimi ziarnami piasku i kamieni...
Wiem,że przez zamglony umysł dostawał się do mej głowy przepiękny ludzki śmiech,echa ich rozmów,szelest kroków na mieliźnie,czasem nawet poszczekiwania psów przerywane najwyżej brzękiem upadanej gałęzi do aportu.Pan Cień wtedy szczególnie lubił ze mną przebywać,prawie nieustannie - może tylko nie w snach? Jego słowa burzyły cały porządek,niczym zamek,który niesforny człowiek podeptał przez nieuwagę.. albo to fale na tyle go zalały iż nawet szkieletu nie nazwać było jego matczynym mianem.
Nie odpędzałam się odeń,pragnęłam jego obecności bardziej niż bicia własnego serca,które nabijało swój pęd coraz ciężej i coraz trudniej.Fala,zalewająca go mimowolnie każdego poranka od początku do końca dnia,miała coś z bagnistego mułu osiadającego na jego dnie i pompowanego z powrotem do krwi,niczym wbity ludzki ślad porwany przez rozhulane morze.
Kiedy więc czuję tamte promienie słońca przebijające się czasem przez gęste warstwy chmur,mam nadzieję,że pozostały one w tamtym biciu i płyną nieprzerwanie do dziś.
"NIE-MARYNARZ"
Cóż to za wrota u portu proga
Gdy wicher szeleści w oku niebieskiem
A pędy dłoni tulą się do siebie?
Jak od serca grzmotu dudnią roga
A koło słów ziemi miesza się z piaskiem
Nie ujrzysz człecze rydwanów na niebie...
I znów daleka wojna barbarzyńce burzy
W odmętów fortepian piany gromi fale
Kołysząc domu ruiny ze skały
I nim jeszcze ciemna jama cię odurzy
A światło lube ukryjesz jak święte grale
Góry elegie szare będą Ci grały
Jak drobne nuty nużone w granacie,
Ich lekki lot w pergaminu włos siwy
Pochłania je syn dobrego i złego
Tak trafcie celem w me oko dramacie
Bo słonią mu niewoli nieszczęsne wiry
Próżnam gdzie granica mojej i mego
O księgi profetów, liście rosłe licznem
Gdy marcowe linie dłużą okręgu dzień
Czemuż przez nitki,jak w zielne żyły
Nie przepłynie gorzko miód słodki milcznem
Aby w jeziorze nie był odbity cień
A ziarno powodzi krain,co żyły...
Komentarze
Prześlij komentarz